Długo dbaliśmy o to, żeby sypialnia była nasza i tylko nasza.
Maliny od samego początku spały w swoich łóżeczkach i wcale im to nie przeszkadzało.
Jeśli im to przeszkadzało (zwykle w okresie ząbkowania lub przeziębienia), prędzej któreś z nas lądowało na sofie u Dziewczyn, niż Dziewczyny u nas. W ten sposób przynajmniej jedno z nas było wyspane.
Jednak w tej sferze, jak to w życiu bywa, zaszły zmiany.
Zmiany nastąpiły już w pierwszą noc, po wyjęciu szczebelków z łóżeczek.
Koło pierwszej w nocy usłyszeliśmy z K głośny śmiech i szybkie tup tup tup w naszym kierunku.
Boże, ile radości dała Malinom wolność i możliwość ucieczki wprost pod rodzicielskie skrzydła!
Najpierw nas to ucieszyło, ale po kilku nocach z Malinami w łóżku stwierdziliśmy, że chyba pora to uciąć - wysypiają się chyba tylko one!
Od kolejnej nocy wracają nasze stare dyżury, wysypiamy się przynajmniej co drugą noc i jesteśmy konsekwentni! - postanowione!
Wiecie jak wyglądała ta kolejna noc?
Śpimy sobie spokojnie pod naszymi ciepłymi kołderkami, słyszymy śmiech i tuptanie, łapiemy dzieciątko, dzielimy się kołdrą i idziemy spać dalej!
Bo jak taki Malec się wtuli, tą małą pupą "wkociarzy" na "łyżeczkę" to mój matczyny organizm reaguje wybuchem tak ogromnej miłości i radości i tak mi dobrze, że wcale nie myślę o tym, że do rana będę musiała robić wszystko, żeby:
a) nie spaść z łóżka
b) któraś z Malin z niego nie spadła
c) nie obudziły siebie wzajemnie
d) nie przygnieść ich (choć teraz to już trudno byłoby to zrobić ;), itd, itp.
Znacie ten schemat?
Pomnóżcie sobie teraz dzieci x2 i ułóżcie w przeróżnych kompilacjach, a dowiecie się, jak wyglądają nasze noce ;)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
No ja jakoś sobie tego nie potrafię wyobrazić, wiec podziwiam Was :)
OdpowiedzUsuńU nas ciężko jest, gdy Młody wyląduje w naszym łóżku. A jakby było dwóch takich Młodych? O ja cie pierdziu.. :D
OdpowiedzUsuńzawsze się zastanawiam nam tym, czy gdy pojawi się nasze maleństwo to czy go nie zgnieciemy w nocy ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie http://fochzprzytupem.blogspot.com/ :)
Ciekawy wpis.. Jak i cały blog, który prowadzisz. Najważniejsze, że mimo tych drobnych nieudogodnień jesteś szczęśliwa. Szczęście to coś takiego czego nie da się ani kupić ani ukraść.
OdpowiedzUsuńŚwietne!
OdpowiedzUsuńNasz synek niedługo kończy 4 miesiące, ale już zaczyna wędrować po łóżku ;)
temat super!
OdpowiedzUsuńczemu nie piszesz nowych postów?
pozdrawiam, Joasia
Z własnego doświadczenia dopisałabym do listy jeszcze z kilka pozycji :D
OdpowiedzUsuń