Puszczasz go?!

Opowiadam znajomej o naszym pierwszym wypadzie do znajomych bez Malin.
- No wiesz, ja tylko na 3 godziny, bo później trzeba było wrócić nakarmić Dziewczyny, ale K został prawie do rana...
- Jak to?!
- Co jak to? Przecież to ja je musiałam nakarmić, miałam pomoc, więc czemu mieliśmy wracać razem?
I tu logicznych argumentów brak.

Kiedy opowiadam, że poszedł na piwo, albo że w środy jeździ na piłkę niejednokrotnie z ust znajomych kobiet pada pytanie "To Ty go puszczasz?!"
W sumie, nie rozumiem dlaczego miałabym go nie puszczać? Ewentualnie, kim ja do cholery jestem, żeby go puszczać, albo nie puszczać? Żoną jestem, matką jego dzieci jestem, ale czy ja jestem jego opiekunką? Wychowawczynią? Kuratorem?
Potrafimy się dogadać w kwestii wyjść. Potrafimy ustalić priorytety. Zbilansować czas.
Argument - "A Ty tak sama siedzisz z dziećmi?! Ja bym sobie tak nie dała!" nie przemawia do mnie.
No siedzę. Dzieci śpią, a ja zajmuje się sobą. K nie jest mi potrzebny do czytania książek, lub pisania tego posta - wręcz przeciwnie. Mam chwilę tylko dla siebie.
Zawsze, kiedy ustalamy wyjścia staram się odnaleźć siebie w danym momencie.
Co robiłabym teraz, gdyby K nie był właśnie na piłce? Byłabym na kursie językowym? Poszłabym na jakiś ciekawy odczyt? Na spotkanie, które odbywa się raz na 5 lat? Czy gotowałabym obiad na jutro, pisała post, czytała książkę?
Jeśli jego wyjście nie ma większego wpływu na moje życie, to dlaczego mam go ograniczać?
Dlaczego mam go nie puszczać i czekać, aż w końcu w napływie tęsknoty za wolnością puści się sam?!

A tu mój chłopak w piłkę kopie :)


Ciekawa jestem, jak to jest u Was?
  

4 komentarze:

  1. My z mężem mamy podobnie. Ja szanuję pasję męża i go w nich wspieram, a on szanuje moje. Wiadomo, że ja częściej muszę być przy synku jako Mama ze względu na karmienia czy tęsknotę synka a Marcin ma łatwiej. Jednak nawzajem sobie pomagamy. I tak ostatnio Marcin pojechał na lotnisko (na szczęście mamy tylko 20 min drogi autem) bo jakiś super samolot wylądował, a ja zostałam z Piotrusiem cały dzień w domu. Wiem jednak, że i ja będę miała czas tylko dla siebie, a mąż zajmie się synkiem :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I właśnie o to w tym wszystkim chodzi :)
      Super, że napisałaś!

      Usuń
  2. Oj też nie rozumiem tych kobiet... chociaż przed narzeczeństwem też byłam zaborcza i chciałam Arka tylko dla siebie!
    Teraz jednak czasem siłą wypycham go z domu ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żona - Skarb :) a mówią, że w małżeństwie wszystko się psuje ;)

      Usuń