„Więcej życzliwości dla kobiet w ciąży”

Stoję przy kasie w hipermarkecie, w oczy rzuca mi się różowo-fioletowy plakat, a na nim napis: "Więcej życzliwości dla kobiet w ciąży". Uśmiecham się do siebie, trudno powiedzieć, czy to uśmiech bardziej smutny, czy ironiczny. Gdybym sama nigdy nie była w ciąży, ta  kampania społeczna wydałaby mi się pewnie dziwna - życzliwość dla kobiet w ciąży jest przecież czymś oczywistym!
Jednakże przeżyłam ciążę i z doświadczenia wiem, że nie jest.
Przez bardzo długi okres ciąży nie chciałam "wykorzystywać" mojego stanu. Czułam się doskonale, więc nie widziałam potrzeby, żeby "wpychać się komuś w kolejkę" w sklepie. Nawet, kiedy w pierwszym trymestrze ciąży nie czułam się najlepiej, wolałam odstać swoje (raz opłaciłabym to omdleniem - dziś wiem, że to moja głupota).
K. widział to trochę inaczej. Uważał, że kasy pierwszeństwa to mój przywilej i w końcu powinnam zacząć z niego korzystać. Wraz z korzystaniem z przywileju przyszło zażenowanie.
Ciężkie westchnienia klientów, którzy musieli mnie przepuścić, bo nie zauważyli, że stoją w kasie oznaczonej, jako kasa pierwszeństwa były nieznośne.
Raz pewna klientka, która właśnie miała być skasowana, a tu nagle ja pojawiłam się przed nią i jej po brzegi załadowanym wózkiem z moim wielkim brzuchem i garścią cukierków, tak narzekała, że kasjerka (z kasy pierwszeństwa) poinformowała mnie, że mogłam sobie pójść do kasy samoobsługowej.
Oblałam się rumieńcem, do oczu napłynęły łzy, całe szczęście ktoś z kolejki stanął w mojej obronie.
34 tc
Poza westchnieniami istnieje jeszcze u części społeczeństwa pewien rodzaj ślepoty. Chyba tylko, kiedy byłam w ciąży ludzie patrzyli mi tak chętnie w oczy. Nie dlatego, że chcieli być ze mną tak bardzo szczerzy, a po to, żeby tylko nie zauważyć mojego brzucha. Tak jakbym istniała tylko od biustu w górę.
Kolejna "kolejkowa" historia tak właśnie wyglądała. Pani wpycha się przede mnie, mąż rzuca jej czajnik elektryczny nad moja głową, a kiedy K. zwraca jej uwagę, że: a) staliśmy w tej kolejce przed nią, b) jestem w ciąży, Pani odparła, że nie zauważyła tego brzucha. Podziękowałam jej wtedy za komplement - 34 tydzień ciąży mnogiej i tak doskonale wyglądałam! (zdjęcie obok - czy widzicie tam jakąś ciężarną?;)

Nie mogę powiedzieć, że spotykałam się tylko z takimi zachowaniami. Oczywiście, że nie! W naszym społeczeństwie istnieje wiele wspaniałych osób, gotowych do pomocy, życzliwych.
Mam nadzieję, że dzięki tej kampanii społecznej będzie ich jeszcze więcej i kiedyś nadejdzie taki dzień, że ciężarne korzystając ze swojego przywileju nie będą musiały czuć zażenowania.


6 komentarzy:

  1. Hehe, jakbym czytała o sobie... Również postulowałam o więcej życzliwości dla kobiet w ciąży tu http://matkadenatka.blogspot.com/2014/01/jak-to-byo-kiedy-z-brzuchem-sie-chodzio.html ale myślę, że jeśli kobiety same nie będą się DOMAGAĆ uprzejmości w tym błogosławionym stanie, to niestety niewiele się zmieni... :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj, będąc w ciąży też miałam doświadczenia podobne do Twoich. Dobrze pamiętam moment, gdy byłam w markecie i poszłam do kasy oznaczonej "tylko dla kobiet w ciąży i osób niepełnosprawnych". Kobieta stojąca przede mną nie była ani ciężarna ani niepełnosprawna, a zobaczywszy mnie powiedziała, że mi nie ustąpi, bo jej też nie ustępowano, gdy była w odmiennym stanie. Na szczęście kasjerka zauważyła mnie i zawołała, a rzeczona kobieta miała minę, jakby chciała mnie zabić. Innym razem stałam w kasie (jedynej w sklepie), gdzie kolejka była na 20 minut i tak mi było duszno i ciężko, że po prostu zemdlałam. Dopiero wtedy ludzie się obudzili. Faktem jest, że ciąża to nie jest choroba, ale wiem z doświadczenia, że stanie w kasie jest męczarnią. Pozdrawiam:)!

    OdpowiedzUsuń
  3. Wszystko się zgadza. Ja też nie wymagałam specjalnego traktowania, ale były sytuacje, w których przydałyby się względy. Raz w potworny upał na stacji benzynowej wepchała się przede mną do kolejki pani, żeby kupić sobie jednego loda... może też nie zauważyła brzucha? Byłam w ósmym miesiącu...

    Liczyłam też po cichu, że kiedy pewni (trudni to bardzo łagodnie powiedziane) uczniowie klasy zobaczą brzuch, to się zlitują i choć trochę uspokoją. Niestety, jeżeli ktoś z domu nie wyniósł za grosz szacunku i kultury, nawet brzuch na niego nie zadziała.

    OdpowiedzUsuń
  4. wiem,że już dostałaś nominację- oto jeszcze jedna :)
    http://blizniaczecuda.blogspot.co.uk/2014/03/nominacja-liebster-blog-jestem-w-szoku.html

    OdpowiedzUsuń
  5. Dołączam się do tych nie oczekujących, aczkolwiek wielokrotnie spotykałam się z życzliwością ludzi. Przepuszczali w kolejkach do kasy, do toalety, ustępowali miejsca. Nie spotkałam się ze złym traktowaniem. Chyba miałam szczęście :)
    http://mamatojarazydwa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja w pierwszym trymestrze miałam taki problem, że nie mogłam długo stać, bo robiło mi się duszno i słabo, a mojego brzuszka praktycznie nie było widać, dlatego musiałam zrezygnować ze środków komunikacji miejskiej i jeździłam autem. Gdy byłam w ciąży zaawansowanej i w ogóle było mi już ciężko w kolejce nikt mi nie ustępował a sama nie miałam odwagi korzystać ze swoich przywilejów. Jednak pamiętam jak koleżanka podała mi sama z siebie poduszkę pod plecy, a kasjerka w kasie z pierwszeństwem była oburzona, że czekam w kolejce ;-)

    OdpowiedzUsuń