Tu u siebie. Tu na Śląsku.
Po 7 latach mieszkania w kulturalnym i studenckim Krakowie z okrągłym brzuszkiem sprowadziłam się "na swoje", ale jakoś tak ciągle czułam się nie u siebie.
Nawet nie było kiedy się zaaklimatyzować. Trzy tygodnie od pierwszej nocy w naszym mieszkaniu urodziły się Maliny. Wśród lokalnych znajomych - tylko ja w ciąży, a później tylko ja z Dziećmi.
Gdzie iść? Co ze sobą zrobić?
Na Fb wyskakiwały mi tylko wydarzenia z Krakowa, a tu?
Ci-cho-sza!
Nie ma dokąd pójść, ba - nawet wózkiem wjechać się nigdzie nie da, to po co gdzieś iść?
Spacerowałam z Malinami po chorzowskich ulicach trochę jak koń z klapkami na oczach.
Z klapkami pełnymi stereotypów - kulturalny Kraków, robotniczy Śląsk, kulturalny Kraków, robotniczy Śląsk, kulturalny Kraków...
Troszkę czasu mi zajęło, żeby spojrzeć szerzej, ale jak to się mówi - lepiej późno niż wcale!
Najpierw udało się poszerzyć nieco grono znajomych, a później swoje horyzonty.
I tak okazało się, że ulicę obok mnie odbywają się warsztaty dla kobiet "Sukces od kuchni".
Kilkanaście babek, w wieku przeróżnym, z historiami przeróżnymi z jednym celem - chęcią rozwoju. Przez 6 godzin, które przeleciały jak z bicza strzelił, wałkowałyśmy swoją kreatywność.
Znacie moment, kiedy na spotkaniach wśród nieznajomych trzeba powiedzieć kilka słów o sobie?
Lubicie to? Ja szczerze mówiąc nie znosiłam! Pół kolejki zastanawiałam się co powiedzieć, żeby nie wyjść na nudziarę! Prowadzące Edyta i Ania z Centrum Edukacji Nieformalnej "Trampolina" tym razem zaoszczędziły mi stresu i pokazały sposób na niebanalne przedstawienie się, które zmusza do zastanowienia się nad sobą. Dziewczyny rozłożyły na podłodze piękne fotografie, poprosiły o wybranie takiej, która w jakiś sposób nas obrazuje i uzasadnienie wyboru. Dla mnie to była bomba, a uczestniczki opowiadały takie ciekawe historie!
Później nadeszła pora na dyskusję o kreatywności, a po niej bardzo kreatywne zadanie na wymyślenie jej definicji. Jak stworzyć definicję kreatywności używając słów:
Grupa, w której byłam poradziła sobie z tematem tak:
Kolejna praca zespołowa pokazała po części, jakie role w grupie pełnimy.
Przy okazji podała mi sposób na super zabawę nawet na imprezę.
Budowaliście kiedyś wysoką wieżę ze słodkich pianek i makaronu do spaghetti?
Nie? Zachęcam do spróbowania!
Na koniec rozprawiłyśmy się ze stereotypami - głównie damsko-męskimi, ale nie tylko.
Jeden z nich stanie się tematem jednego z kolejnych postów.
Następne spotkanie w listopadzie - już nie mogę się doczekać!
Dziękuję Paulinie - Optymistycznej Mamie za wysłanie zaproszenia na warsztaty, oraz prowadzącej Ani za udostępnienie zdjęć.
super spotkanie:) kreatywne :)
OdpowiedzUsuń