Bywa czasem o poranku

Ja w objęciach Morfeusza. Chcę, żeby ta chwila trwała jak najdłużej. Niech się nie kończy - przynajmniej do godziny 9:00! Niech się nie kończy!
Nagle "pac" prosto w twarz. Co najmniej, jakbym była muchą wygrzewającą się nieświadomie na rozgrzanym od słońca parapecie! Jeszcze raz "pac" i coś cienkiego, patyczkowatego pcha się do mojego nosa!
Morfeusz ucieka, nawet się nie obejrzy za siebie, żeby mi pomachać. Nie pozostawia nadziei, że jeszcze weźmie mnie pod swoje skrzydła.
Otwieram oko, a tam...oko! W oku dzika radość, mieszająca się z dziką satysfakcją - cel osiągnięty! Mama na mnie patrzy! Z tego wszystkiego aż piszczeć się chce i klaskać w dłonie.
Podnoszę się lekko, żeby nabrać szerszej perspektywy (w pozycji oko w oko, nos w nos jest ona dosyć ograniczona). Po prawej stronie od mojego Małego Budzika, widzę Drugi, co Tatę za nos trzyma.
Co tam sen! Niewierny typ!
Rzeczywistość tak dużo ze sobą przynosi. Są śmiechy, uśmiechy, wrzaski, oklaski.
Choć Maliny zawsze w nocy słodko śpią w swoich łóżeczkach, to warto czasem bladym świtem przygarnąc Je pod nasze kołderki!

5 komentarzy:

  1. Chyba tylko wstawanie przed dziećmi ratuje z takiej sytuacji. Wtedy my możemy im poskakać po łóżkach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na to jeszcze trochę muszę poczekać ;)
      Gdybym teraz wskoczyła w te małe łóżeczka, to musielibyśmy zaprosić Dziewczyny do naszego łóżka już na zawsze! :D

      Usuń
  2. Skąd ja to znam, Anetka zwykle koło 5-6 nad ranem trafia do naszego łoża ;-) drzemie jeszcze godzinkę a później zaczyna kombinować :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Unas tak jak sandra.była. Najpierw spacerek do lozka rodziców, a potem kombinowanie jak ich zrzucic z lozka:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Więcej znajdziesz na www.Likepin.pl

    OdpowiedzUsuń