"Musi być wam ciężko..."

Często podczas spacerów zaczepiają nas przechodnie i po pierwszym entuzjazmie na nasz widok pada hasło "Musi być wam ciężko...".
Przez chwilę, jeszcze jako przyszła mama (po przeczytaniu poradnika dla rodziców bliźniąt: "Bliźnięta atakują") też tak myślałam. Prawie każda rodzinka obdarzona bliźniętami, która opisywała w niej swoje początki z maluchami, potrzebowała pomocy z zewnątrz. Tak bardzo chcieliśmy zajmować się Dziewczynkami sami, ale przecież nie jesteśmy jakimiś superbohaterami - myślałam, pewnie też skapitulujemy i będziemy prosić o pomoc którąś babcię. Tylko K ciągle powtarzał  "damy radę!" No i jak zwykle miał rację!
Czasem myślę nawet, że już na starcie było nam łatwiej. W końcu zmieniając 2 razy więcej pieluch niż mama pojedynczego dziecka wprawa przyszła pewnie dwa razy szybciej. Karmienie dwójki dzieci na raz też jest możliwe (w końcu po coś mam dwie piersi i dwie ręce). Ominęły nas również niektóre dylematy -spać z Dziećmi, czy nie? Usypiać je, czy nie? Nosić, nie nosić? itp.
Od początku mieliśmy świadomość, że Tata w końcu wróci do pracy i zostanę z Dziewczynkami sama, więc musieliśmy robić wszystko, żeby ułatwić sobie życie. Dziewczynki zazwyczaj bezproblemowo zasypiają w swoich łóżeczkach w swoim pokoiku. Kiedy Taty nie ma w domu, a do noszenia dwóch coraz dorodniejszych Panienek dwie ręce to jednak za mało, z bliskości nie rezygnujemy. Przytulamy się tak często, jak tylko się da, ale w trójkę i na kocyku. Dzięki temu, że Dziewczynki są dwie uniknęliśmy "efektu odrzucenia". Tata od samego początku był bardzo mocno zaangażowany w opiekę nad Dziećmi, więc nie zastanawiał się nad tym, czy poświęcam się więcej Dzieciom, czy jemu. Dawaliśmy sobie od początku wszyscy w czwórkę maksymalnie dużo czasu i uwagi.
Skłamałabym, gdybym powiedziała, że zawsze jest różowo - jak to w życiu, ale z Bliźniętami wcale nie musi być ciężko! Wszystko jest tylko kwestią podejścia.

4 komentarze:

  1. Bardzo ładnie i mądrze pisane - będę tu zaglądała systematycznie. Wytrwałości w dążeniu do doskonałości.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ludzie sie dziwia kiedy mowie ze z dwójka dzieci mam wiecej czasu niz z jednym, a to prawda. Kiedy miałam tylko jednego syna to mowiłam sobie "a potem poczyta ksiazke, a potem pomaluje paznokcie", a te potem nie przychodizło niestety po wieczorem padałam na twarz. Kiedy mam dwojke mówie sobie "zaplanuj wszystko tak zebys na pewno miała czas dla siebie, muszisz to zrobic". I sie udaje. Wiem ze to co innego majac dwojke dzieci w roznym wieku a bliznieta, ale cs jednak nas łączy. W kazdym badz razie podziwiam Was, ze daliscie sobie tak pieknie rade. Wszystko jak widac w kwestii organicazji.

    Ps. mam kolege, który od urodzenia dziecka sam sie nim zajmuje bo zona pracuje. Tak sie podzielili ze on w domu, a ona w pracy. Wczesniej jego zona w ciazy była bardzo wybredna, czuła sie dobrze, ciaza przebiegała dobrze, ale ona miała po prostu ciazowe zachcianki, fochy itd. Kiedy kolega dowiedział sie za ja jestem w drugiej ciazy zaczął wspolczuc mojemu mężowi i prawie kondolencje składac. Teraz dzwoni do meza i pyta czy jeszcze dajemy sobie rade z dwójka? A my sie lepiej mamy niz niejedna rodizna z jednym dzieckiem:]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja zawsze miałam tak, że im więcej zajęć i obowiązków tym byłam lepiej zorganizowana :) Cieszę się, że drugie dziecko dało Ci jeszcze więcej energii :)

      Usuń
  3. Witaj Podwójnie Szczęśliwa Mamo :) Cieszę się, że w końcu trafiłam na jakiś fajny blog mamy bliźniąt :) Napewno będę zaglądać, tym bardziej że sama mam takie podwójne szczęście hehe.
    Zapraszam do Majerankowa!

    OdpowiedzUsuń