Nowa definicja sprawiedliwości

Jeszcze jako przyszła mama bliźniąt bałam się  strasznie jednej rzeczy - niesprawiedliwości.
Chciałam poświęcić Dziewczynkom dokładnie tyle samo czasu, uwagi, czułości. Sprawiedliwie znaczyło dla mnie "po równo".
Pierwsza wspólna noc sprowadziła mnie na ziemię. Podczas, gdy Laura smacznie sobie spała w wózeczku koło łóżka, jej "młodsza" siostra wciąż domagała się maminego ciepła. Tuląc do siebie Nikosię, ciągle myślałam o tym biednym małym zawiniątku obok nas.
Rano pożaliłam się mojej szpitalnej współlokatorce, że czuję, że jestem taka niesprawiedliwa. Pół nocy tuliłam do siebie jedną córcię, a druga była traktowana po macoszemu. Miła pani jako doświadczona mama przeprowadziła ze mną krótką rozmowę:
- Spała?
- Spała.
- Płakała?
- Nie płakała.
- To znaczy, że szczęśliwa była! Sprawiedliwie nie znaczy każdemu po równo, a każdemu według jego potrzeb.
Ta nowa definicja sprawiedliwości bardzo ułatwiła mi życie. Wyrzuty sumienia poszły w siną dal, a Laura z nawiązką nadrobiła szpitalne nieprzytulanie.

4 komentarze:

  1. Hm, tak mi przyszło do głowy..., ja nie mam bliźniaków, a często dopadają mnie wyrzuty sumienia, np. kiedy wkładam Hanię do huśtawki/bujaczka, żeby coś zrobić w domu,a ona tak się buja i mam wrażenie, że to wyrodne tak zostawić ją samą sobie, choć nie płacze i wygląda przecież na zadowoloną. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja sobie w takich momentach myślę, że dzieci w naturalny sposób uczą się obcowania same ze sobą, a nam to jest też potrzebne :) Jeśli wygląda na zadowoloną to niech wyrzuty sumienia idą sobie w siną dal :)

      Usuń
  2. No i bardzo mądra ta pani w szpitalu. Nic nie mam do dodania:]

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo mądry tekst. Nic dodać nic ująć :)

    OdpowiedzUsuń