"Nic tak nie szkodzi urodzie kobiety jak dziecko"

Jak to na młodą mamę przystało przeglądam czasem fora internetowe i...gotuje się we mnie.
Zdaję sobie sprawę, że nie wszyscy ludzie mają w sobie odpowiednie ilości optymizmu i samoakceptacji, ale to co przeczytałam wczoraj przekroczyło wg mnie granice przyzwoitości. Pewna młoda mama podpisana oczywiście jako "gość" puściła tyradę zatytułowaną: "Nic tak nie szkodzi urodzie kobiety jak dziecko."
Bo przytyła, bo włosów połowę mniej, opisała nawet co jej się pod bielizną pozmieniało i nie skupiała się tylko biuście!
Gdyby przyjąć suche fakty to jest w tym trochę racji (choć po cesarce została mi cieniusieńka blizna, więc trudno mi się wypowiadać na "majtkowe"  problemy poruszane przez tą panią), ale ton jej wypowiedzi brzmiał jak zapowiedź apokalipsy, a jej sprawcą jest oczywiście jej własne DZIECKO.
Problemy (nawet te urodowe) istnieją, ale są po to, żeby sobie z nimi jakoś radzić, a nie obwiniać cały świat dookoła, a już w szczególności bezbronne dziecko!
Mi też zdarzył się gorszy dzień, K nie miał ze mną łatwo. Chodziłam i płakałam mu w ramię (dosłownie - płakałam), ale w końcu wzięłam się w garść i jakoś poszło.
Jeszcze będąc w ciąży postanowiłam, że nie będę obcinać włosów tak jak spora ilość młodych mamuś, bo nie! Życie to moje postanowienie zweryfikowało. Wszędzie pałętające się włosy, wiecznie zatkany odpływ w łazience i coraz gorsze samopoczucie podczas czesania  przekonały mnie, że może jednak warto udać się do fryzjera. Decyzja okazała się strzałem w dziesiątkę - ja zyskałam świeższy wygląd, a pani Asia stałą klientkę.
Z mankamentami figury walczę od niedawna na pilatesie (na porządniejsze ćwiczenia jeszcze przyjdzie pora).
Wychodząc na zajęcia mam czas tylko dla siebie, poznaję nowych ludzi, a co najważniejsze - poziom endorfin w moim organizmie wzrasta jak za dotknięciem magicznej różdżki.
Jest jeszcze jedna rzecz, która każdemu dodaje urody! Promienny uśmiech, który wywołuje widok moich Pociech.
Życzę tej pani i każdej mamie, żeby odnalazła własną drogę prowadzącą do samoakceptacji. Wtedy zarówno ona jak i jej dziecko będą szczęśliwsi.

7 komentarzy:

  1. Sama miałam długo problemy z samoakceptacją swojego ciała (także w ciąży) i choć nie mówię, że to łatwe to ze swojego doświadczenia wiem, że możliwe. Jest jeszcze jedna ważna kwestia: brak akceptacji siebie może nie tylko przenieść się na "obwinianie" dziecka, ale także na brak akceptacji jego ciałka, zachowania, tempa rozwoju, bo dzieci naprawdę są naszymi lustrami...

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też w ciąży postanowiłam - włosów nie obcinam - bo piękne miałam w ciąży . W miarę karmienia piersią zaczęły się problemy i tak dojrzałam dopiero po 17 miesiącach od porodu - trzeba obciąć włosy .... dużo straciłam ale wiem że teraz powinny szybko odrosnąć i na pewno się wzmocnić . Ale do brzegu. Kobieta po ciąży , porodzie , już nie będzie tak wyglądać jak kiedyś - ale czy to koniecznie trzeba brać jako '' minus '' ? Wydaje mi się że jak się dba o siebie to i po ciąży można być dalej piękną i uśmiechniętą :)

    Zapraszam na swojego bloga ! http://wikimiki2013.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak - inaczej nie musi oznaczać gorzej :)

      Usuń
  3. Ale tu ładnie u Ciebie. Kilka dni temu byłam,ale chłopaki nie dali mi poczytac. Jak tylko mały zasnie to zasiadam i czytam:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ogromną pomocą może być mąż, który widzi, co się dzieje i pomaga, jak może w zaakceptowaniu nowej siebie, chociaż biedny nie może pewnie tego w pełni zrozumieć, bo np. dla niego to w ogóle nie jest problem.
    Co jest z tymi włosami, czy każdej muszą wypadać? Ja nie ścięłam, bo na razie nie wypadają i myślałam, że jest szansa, że mnie to ominie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Beatko, myślę, że co organizm to inna historia. Mnie się do 3go miesiąca włosy trzymały przepięknie, a później tragedia! Pomijam pozatykany odpływ i pełną szczotkę po czesaniu. Całe mieszkanie było obsiane tym co mi z czupryny wypadło, łącznie z łóżeczkami, kocykami itp. Teraz nadal wypadają, ale już sporo mniej no i zaczęły odrastać. Przy karmieniu piersią wszystkie doustne specyfiki na włosy raczej odpadają, więc staram się wspomagać głowę maseczkami i częściej sięgam po jajka i kasze wszelkiego rodzaju.

      Usuń
  5. No i bardzo dobrze piszesz. Ja tez pisałam jakis czas temu o mamach któe o siebie nie dbają. Zapominają o tym ze jest przeciez maz, sa znajomi, trzeba rano wstac i sie jakoś ogarnac. Przy dziecku moze to byc trudniejsze, ale na pewno znajdzie sie czas, o 10, o 12, albo jeszcze pozniej, ale znalezc troche czasu trzeba.
    Ps. Polubiłam Cię, mało jest takich blogów pod którymi mogę się podpisać. Lubie wiele, ale chyba tylko Twój jest jak moj, jakbym pisała to co czytam u Ciebie:) Potwierdzajac to idę czytac reszte notek i pod kazda mam zamiar zostawic komentarz:)

    OdpowiedzUsuń