Pojawienie się na świecie dzieci to jest zmiana w życiu człowieka, ale czy jest aż taką rewolucją, żeby nie dało się w miarę normalnie funkcjonować?
Czasem wydaje mi się, że mamy wykorzystują swoje pociechy jako wymówkę na wszystko.
W domu bałagan - bo dziecko, obiad nie ugotowany - bo dziecko, znajomi zaniedbani - bo dziecko, mama zaniedbana - bo dziecko, no i ten biedny zaniedbany tata - bo, co? Bo dziecko!
Ja nigdy nie byłam porządnicka, a do perfekcyjnej pani domu bardzo mi daleko, ale z Dzieci staram się nie robić wymówki dla mojego lenistwa i bałaganiarstwa. To, że bywam z nimi przez 8 godzin zupełnie sama i wtedy poświęcam im 100% uwagi, staram się traktować jak "wyjście do pracy". Kiedy Tata wraca z pracy, jedno z nas zajmuje się Dziewczynkami (zazwyczaj stęskniony Tatuś), a drugie ogarnianiem mieszkania i gotowaniem obiadu na kolejny dzień.
Staramy się też, żeby każde z nas miało chwilę dla siebie. Tatuś dłuższą, mamusia długą na tyle, na ile głodne brzuszki i produkcja mleczka pozwolą.
Dla znajomych drzwi naszego domu są zawsze otwarte. Staram się być mamą, która zna jeszcze inne tematy niż tylko dziecięce kupki (choć temat ten potrafi być zajmujący;) no i od czasu do czasu można się załapać na domowe ciasto. Nasze wspólne wyjścia do znajomych do najłatwiejszych nie należą, ale jeśli tylko babcie mają czas (bo chęć mają zawsze) to czemu nie?
Dziewczynki nie są dla nas wymówką, są dla nas największym motywatorem na świecie i mam nadzieję, że nigdy się to nie zmieni.
Nie chcę, by moje dzieci stały się wymówką
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
a jeszcze są wyjścia do znajomych z Dziewczynkami - też pokazujecie, że "się da" :))))) (a my się cieszymy jak dzieci :)
OdpowiedzUsuńpotwierdzam! :)
OdpowiedzUsuńda się wszystko, tylko trzeba chcieć:)
OdpowiedzUsuńAleż dzieci mogą być wymówką! Np., kiedy urywam się z ostatnich zajęć w sobotę na studiach podyplomowych i mówię do koleżanek i siebie samej: "przecież muszę zdążyć na kąpanie i tulenie do snu" :D
OdpowiedzUsuńTak na prawdę tęsknię za Hanią całą sobotę i chcę zaspokoić nie tylko jej potrzeby ale również swoje :)
Bo Dziecko potrzebuje mamy, a mama Dziecka :)
Beatko, oczywiście są rzeczy ważne i ważniejsze :) Ty nie zrezygnowałaś z samorozwoju przez Hanię i to jest godne podziwu.
UsuńHeh, tak naprawdę, zaczęłam studia przed ciążą...a że został ostatni semestr, jak pojawiła się Hania, to szkoda było rezygnować i zmarnować też wydane pieniądze... Wcale nie mam już zapału i ochoty na studiowanie, ale już niedaleko do końca :)
UsuńDobrze ze są jeszcze mamy, którym dzieciom nie przysłania całego swiata, Po urodzeniu pierwszego syna mało wychodizłam z domu, mąż zmieniał włąsnie prece i spedzał w niej sporo czasu, chciał sie wdrążyć itd. Ale własnie ta jego praca nie pozwalała nam na wyjscia, a nie dziecko, na szczescie az tak bardzo nie bylismy zaslepieni. Dzieci wiadomo najwazniejsze są, wiele matek boi sie ze jak zostawi dziecko na jeden wieczór pod czyjąś opieką to bedzie postrzegana za złą matę.
OdpowiedzUsuńSą nawet osoby, które na to, że tata gdzieś jedzie z małym dzieckiem, reagują: "Puściłaś go/ją??!". Tak jakby tylko heroiczna matka Polka była w stanie zająć się własnym dzieckiem, a ojciec już nie...
UsuńŚwietny tekst, aż mam ochotę podesłać kuzynce - młodej mamie :D
OdpowiedzUsuń